wtorek, grudnia 04, 2012

Bajki historia, część III

Bajka zamieszkała "na pięterku". Pokój był urządzony tak aby miała się gdzie bezpiecznie schować i czym bawić, poza tym miała dostęp do balkonu. Ze wszystkimi tymi dogodnościami musiała się oswajać bo przecież nie wiedziała, że posłanko jest do spania, drapaczek do drapania, myszka do zabawy, a miseczki pełne jedzonka dla niej. Wszystkie te wygody przyjmowała z niedowierzaniem zwierzęcia, które nigdy niczego nie miało dla tylko dla siebie. W tym co ja nazywałam opieką nad nią, ona dopatrywała się podstępu czy aby na pewno jej nie złapię, nie wytarmoszę...może nawet uderzę. Jej niebieskie oczy zawsze obserwowały mnie dokładnie.
 W okolicach października całe stadko pochorowało się okrutnie. Wymioty, biegunki ale do tego stopnia, że Buba aż krwawiła a Mania robiła po prostu pod siebie. Okazało się, że wszyscy mamy lamblie. Wszyscy i ludzie i koty musieliśmy się poddać leczeniu, które trwało bardzo długo. Problem był w podawaniu leków zarówno Mani jak i Bajce, choć tej drugiej o dziwo łatwiej było przemycić leki w ulubionych przysmakach. Mania niestety w tamtym czasie była jeszcze kotem, który panicznie boi się brania na ręce, a gdy chciało się ją przytrzymać strasznie panikowała, stresowała się, pluła, drapała i syczała, wiła się jak wąż. Nawet głaskanie odbywało się na chodząco. Ten kot nie umiał usiedzieć w miejscu, a każda próba jej zatrzymania kończyła się atakiem paniki. Mania też najciężej przeszła atak lamblii, jej trzustka została podrażniona, było nawet podejrzenie o trwałe uszkodzenie. Badania, podawanie leków, wizyty u weterynarza to wszystko powodowało u niej stres, który nie pomagał w leczeniu. Po kilku miesiącach testy wykazały, że wszystkie kotki nie mają lamblii, jednak trzustka Mani obciążona lekami nie funkcjonowała tak jak powinna. Dalsza walka o jej zdrowie głównie polegała na zmianie diety, na którą przeszły wszystkie koty. W okresie kiedy kotki już się lepiej czuły pojawił się nowy problem. Bajka zaczęła być agresywna wobec Buby, zaczęła posikiwać w różne miejsca, wprowadzała nerwową atmosferę w całym stadzie. Coco też zaczęła wykazywać agresję nie tylko wobec futrzaków, również wobec mnie-kilka razy pogryzła mnie bardzo, ale najsilniej reagowała na Manię. Próbowałam rozwiązać problemy kotek sama, ale niestety bezskutecznie....Kolejnym krokiem była pomoc behawiorysty. Pani doktor Kasia, polecona mi przez jedną z czytelniczek tego bloga (całuję Cię Eluniu) poprosiła mnie o odpowiedź na wiele pytań. Pytania dotyczyły nie tylko samych kotek, ale też tego jak żyjemy na co dzień, jak wygląda opieka nad kotami, gdzie każdy kot spędza czas, jak się zachowuje względem nas i innych kotów, jaki jest układ mieszkania i jak rozmieszczone są kuwety, posłania, miski i naprawdę wiele, wiele innych. W odpowiedzi otrzymałam analizę każdej kotki, jej zachowań i zalecenia co powinnam zrobić.
Przed Bożym Narodzeniem 2011r zniknęła drabina i pojawiły się schody. Wspominam o tym, ponieważ byłam święcie przekonana, że Bajka nie umie zejść po drabinie, ale po schodach myślałam, że zejdzie. Niestety tak się nie stało. Bajka nadal była uwięziona na górze. Poziom jej agresji i stresu wzrastał, gdyż traktowała pokój na górze jako swój teren, który ciągle i przed wszystkimi musi bronić. Dodatkowo okazało się, że Bajka ma permanentną rujkę i pozostałe kotki w reakcji na nią też stresują się mocno. Zapadła decyzja o jak najszybszym wysterylizowaniu koteczki bez względu na jej stan psychiczny, który ją wcześniej dyskwalifikował do tego zabiegu. Między świętami a sylwestrem Bajka została poddana zabiegowi sterylizacji. Wbrew obawom, zniosła go bardzo dobrze, jej kondycja po sterylizacji bardzo się poprawiła, miała coraz lepszy apetyt i wyciszyła się. Po zabiegu zamieszkała w łazience, ale tym razem nie w pralce i tylko na czas rekonwalescencji, aby opieka nad nią była łatwiejsza. Chcąc wykorzystać ten czas na bliższe poznanie przeniosłam się do łazienki aby z nią jak najwięcej przebywać. Siedziałam z nią czytając książki i pracując przy komputerze.  Po pięciu dniach można było zdjąć szwy i Bajka.....wróciła na górę, sama tam poszła bo tylko tam była jej zdaniem bezpieczna. Znowu stała się kotką zamkniętą w swej wieży. Myślałam, że podejmie próbę zejścia po schodach, ale najdalej jak się posunęła to zejście na pierwszy schodek.
Mania i Bajka chętnie korzystały z dobrodziejstwa balkonowych spacerów, ale Bajka bała się podejść do siatki. Podejrzewałam, że ma ona lęk wysokości.

Kiedy Mania pozwalała się głaskać Bajka przyglądała się temu z daleka, ale z zainteresowaniem, jakby nie dowierzając, że człowiek nic złego Mani nie robi.

Sama zdobywała się na niewielkie spoufalenie. 

Za to coraz częściej próbowała się bawić.

Często zabawy kończyły się awanturami, Bajka nie wiedziała, że wspólna zabawa też służy rozrywce.

Teorię o lęku wysokości potwierdzało również jej zachowanie z drabiną.

To były jej pierwsze doświadczenia w zabawie wędką.

Sterylizację i rekonwalescencję Bajka zniosła dużo lepiej niż się wszyscy spodziewali. Bardzo potrzebne było jej uspokojenie hormonów, teraz mogła zacząć normalnie funkcjonować nawet w stadzie.

Maksimum jakie osiągnęła Bajka w zejściu po schodach.

11 komentarzy:

  1. Osobiście też się boję drabiny :-)))
    Dzielne kotki i dzielna Ania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale schodów już byś się nie bała chyba :))

      Usuń
  2. Melduję się ja...Elunia:D, dziękuję za całuski:)....historia Bajusiowa z Maniusiową w tle zajmująca jest wielce(!)Mogłabym czytać na okrągło:). Czekam na fragment.....wiesz który? prawda?!:D Kiziam dziewczynki cudne i rudaska pieszczocha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu..:D Ty znasz już tę historię na pamięć :) ...a fragment "wiem który" zbliża się...zbliża :-)

      Usuń
  3. Niesamowita historia...
    Czytam dokładnie...
    Ile to wysiłku i serca trzeba włożyć by oswoić kotka i nauczyć ,
    że można żyć inaczej...
    Biedne koteczki , zachowują się jak dzieci z sierocińca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, obiecałam kiedyś, że na zimowe wieczory napiszę historię Bajki...jest zima i jest historia :)
      a z kotkami jest o tyle gorzej, że jak do nich mówię to nie rozumieją, dziecku jednak co nie co można wytłumaczyć

      Usuń
  4. Wiele pracy włożyłaś w resocjalizację kotków. Nawet zamieszkałaś z Bajką w łazience:) Ja też tak robię, gdy mam kotkę po zabiegu. Staram się z nią siedzieć ile się da:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, pełna resocjalizacja to jeszcze przyszłość...ale jesteśmy chyba na dobrej drodze :)

      Usuń
  5. Świetne kotki. Mój po kastracji bardzo długo dochodził do siebie...

    zapraszam na bloga, wstawiam zdjęcia mojego kocura perskiego :) http://kitulek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. i dodaję oczywiście do obserwowanych :) będziemy wpadać

    OdpowiedzUsuń