niedziela, sierpnia 31, 2014

Jesienna ramówka

Zaobserwowałam, że na wielu blogach, po wakacyjnej przerwie, zaczyna się ruch, pojawiają się nowe wpisy, nowe zdjęcia...widać taka jesienna tendencja! Rzekłabym pojawiają się jesienne, blogowe ramówki :) . Nie inaczej jest na miaukotkach. Co prawda życie i to nawet dość intensywnie toczyło się na naszym facebookowym koncie ale tutaj, na blogu jakoś wymarło. Nic dziwnego, że ani nam obserwatorów nie przybywało, a w komentarzach tylko angielskojęzyczny spam przybywał :P. Mam tylko nadzieję, że Ci, którzy nas obserwują od jakiegoś czasu, wybaczą milczenie i zajrzą do nas po nowe wpisy. 
A miaukotki żyją w swoim rytmie. Dorastają, bo przecież najmłodsze miaukotkowe dziecko za niecałe trzy tygodnie skończy ROK!!! Dzidziuś jest najbardziej rozpuszczonym kotkiem w tym domu (choć reszcie też nic nie brakuje) i podejrzewam, że nigdy nie wydorośleje. Nie miałam jeszcze takiego kota, który byłby wiecznym kocięciem :). Dla niego wszystko jest zabawą. Ten kot nie miał nigdy złego dnia, od rana jest radosny jak skowronek, gotowy do zabawy, wygłupów... O dziwo rozruszał nie tylko Olusia, który nareszcie ma towarzysza do zapasów, ale również Coco, Bajkę, Bubę a nawet dostojną Maniusię. Jeden temperamentny kociak jest w stanie poruszyć resztę kotów! Szkoda tylko, że to jednak nie ma wpływu na tuszę moich kotów jak i samego Griszki ... Musiałam wprowadzić ograniczenia w podawaniu karmy co doprowadziło do tego, że koty nauczyły się włamywać do szafki z jedzeniem :P. Nic na to nie poradzę, że moje koty lubią jeść i to różne rzeczy. Na całe szczęście wszystkie są zdrowe, całe lato minęło nam spokojnie. 

Dzidziuś śpi :)


synchronizacja


wielbicielka pączków


druga amatorka słodyczy


podsiadaczka laptopa


królewna na ziarnku grochu


kot stołowy


kot fotelowy


kot fotelowy w towarzystwie


wciąż nierozłączne


jaśnie księciulek


wlazł kotek na płotek

piątek, sierpnia 29, 2014

Post z "odgrzanego" tekstu

Jakiś dłuższy czas temu ktoś poprosił mnie abym napisała zabawny tekst o życiu z wieloma kotami.... Wtedy kotów było jeszcze tylko pięć. Tekst napisałam, osoba, która go zamówiła nie zgłosiła się po niego :( .... więc został w pamięci starego komputera. Dziś właśnie "odpaliłam" grata i tak oto po długiej przerwie dostajecie "odgrzewany" tekścik pt.

KOT PRZYLEPIEC CZYLI DZIEŃ Z KOTAMI W LICZBIE MNOGIEJ


Jest szósta rano. Dźwięk budzika wyrywa mnie z fazy REM, w którą niedawno zapadłam. Z niedowierzaniem sprawdzam czy aby się jakimś cudownym sposobem sam nie przestawił np.na czwartą. Z rozczarowaniem stwierdzam, że nie, czas więc spróbować się podnieść z łóżka. Poruszam więc jedną nogą, która okazuje się być zupełnie wolna..poruszam drugą i okazuje się, że tu mam niejaki kłopot bo przecież śpi na niej biały kot-Coco. Coco jest głucha i nic nie robi sobie z mojego zrzędzenia. Śpi w najlepsze przewalona przez moją nogę...mogłabyś się tak nie wiercić..., a że godzina szósta jest najlepszą porą na spanie dla kota, to ma gdzieś to, że próbuję się uwolnić spod tego pięciokilogramowego ciężaru. Szamoczę się i widzę jak mała, słodka koteczka balijska-Bajka szykuje się do skoku na to, co tak się porusza pod kołdrą, czyli moje nogi. Skacze z radością na swą zdobycz i gryzie mnie w duży palec u nogi ...pobawisz się ze mną, tak lubię polować z tobą... Kiedy prawie spadam z łóżka natychmiast zjawia się czekoladowa królewna-Buba i chcąc mnie pocieszyć liże swoim szorstkim językiem moje powieki. Czuję jakby mi ktoś próbował zetrzeć sen z oczu papierem ściernym...nie martw się, jestem przy tobie.. Zrywam się, czas pędzić do łazienki. Na schodach już czatuje na mnie długowłosa Mania, do wyboru mam albo skoczyć przez poręcz albo spaść ze schodów zaplątana w jej ogon albo przywitać się ze stęsknionym koteczkiem. Co robić?...czekałam tu na ciebie noc całą... Porannych czułości się nie odmawia. Wpadam do łazienki, a tam wyskakuje na mnie z wanny rudy Olek ...jestem gotowy,czy mogę wziąć z tobą kąpiel?... Dzień nabiera rozpędu, kotki szybko zjadają swoje śniadanko i już przymilnie zaglądając w mą twarz próbują sprawdzić co mam na swoim talerzu...może się z nami podzieli?... Kiedy wychodzę z domu cała piątka siedzi w przedpokoju patrząc na mnie smutno...będziemy tęsknić....Kiedy wracam po pracy cała piątka siedzi w przedpokoju...czekaliśmy na ciebie... tak jak zostawiłam ich rano, tym razem jednak pomrukują i pomiaukują radośnie. Nie mogę zdjąć butów gdyż przynajmniej trzy w jednym czasie ocierają się o tę jedną nogę, na której akurat stoję...cieszymy się, ze już jesteś... , klapię więc na podłogę a one radośnie łaszą się do mnie wtykając swe łebki pod ręce do głaskania...Kochamy cię... O tak!...szczególnie kiedy napełniam miseczki porcją obiadową...jesteś dla nas taka dobra.... Swojego obiadu muszę pilnować bo w moim stadzie są takie koty, które potrafią zwędzić kotlet schabowy czy udko kurczaka...dlaczego koty mają jeść tylko kocie jedzenie?... Rozkładam książki, muszę się uczyć, ale najpierw robię sobie herbatę. Wracam do książek a tam w najlepsze rozłożyła się Mania...przepytam cię z angielskiego..., przy próbie jej przesunięcia wylewam herbatę..Biegnę po ręcznik papierowy do łazienki, ale tam okazuje się, ze Olek zrobił sobie z rolki z ręcznikiem drapak...trochę mi się nudziło... i jak chcę to mogę sobie pozbierać te małe kawałeczki do kupy, może się przydadzą. Ogarniam bałagan i słyszę, dziwny dźwięk dochodzący z pokoju na górze. Wbiegam i widzę moje piękne firanki smętnie wiszące na jednej jedynej żabce. Nie pozostaje mi nic innego jak wskoczyć na drabinę i zawiesić je z powrotem. Bajka się temu przygląda...fajnie wyglądasz jak tak skaczesz,prawie jak kot..., będzie miała co znowu obrywać. W kuchni coś spadło. Zbiegam na dół, podłoga jest czarna, to ziemia z kwiatka, który zrzuciła Coco...był taki brzydki...ostatniego jaki ocalał. Przy zamiataniu pomaga mi cała piątka, teraz ziemia jest już wszędzie. Olek położył się w niej i wytarzał...wiedziałem, że się z nami pobawisz.... Łapię gada i wyczesuję szczotką grudki ziemi, kot rozkłada się na plecach z rozkoszą i mruczy, serce mi się roztapia....kochaj mnie kochaj...Z bezsilnością siadam na kanapie i zrywam się jak oparzona...nie zdążyłam do kuwety...znowu Bajka nasikała na łóżko. Próbuję ogarnąć bałagan, w przedpokoju wpadają na mnie Coco, Bajka i Olek...przecież musimy mieć trochę ruchu... Dzień dobiega końca. O tej porze, po kolacji koty mają czas na okazywanie mi swojej czułości. Kiedy siadam do komputera Oli natychmiast zajmuje miejsce obok mnie i wystawia brzuszek do głaskania...zobacz jakie mam tu mięciutkie futerko...Przenoszę się do pokoju, chcę pooglądać telewizję, kładę się i przykrywam kocem. Coco tylko czeka na ten moment...też mi jest zimno wpuść mnie pod spód...Buba nie lubi spać po nakryciem, ale za to uwielbia spać na mnie...nie ruszaj się muszę sobie znaleźć dogodną pozycję do spania...Leżę więc bez ruchu żeby nie przeszkadzać moim koteczkom, powoli drętwieją mi nogi, potem czuję mrowienie w ręce, to najwyższa pora aby wstać i pójść już spać. Idę do łóżka, a tam już czeka na mnie Bajka i Mania....no ściel łóżko bo jesteśmy zmęczone...Kładę się spać. Koło północy budzi mnie odgłos bieganiny po domu...przecież jesteśmy zwierzętami nocnymi.... Nakrywam głowę poduszką, zasypiam....i już dzwoni budzik. Kolejny dzień z kotami się zaczyna. Jak ja to kocham :).