czwartek, sierpnia 29, 2013

o tym jak zostałam kociom mamom

To było we wtorek. Jako, że urlopowałam zajrzałam sobie z rana na fb a tam na stronie zaprzyjaźnionej Fundacji Felis był apel o pomoc w przewiezieniu sześciu, dwutygodniowych kociąt do matki zastępczej do Krasnegostawu. Odpowiedziałam na apel i tak zawiozłam brzdące.
Kicia, która miała je karmić miała swoje maleństwo kilkudniowe, ale sama też wyglądała jak max dziewięciomiesięczna koteczka. Była mniejsza nawet od mojej Bajki. Niemniej przyjęła kociaki i zaczęła je karmić. Dziś jednak otrzymałam rozpaczliwą wiadomość, że jedno kociątko w nocy odeszło [*] za tęczowy most, a kicia straciła pokarm. Cóż było robić, nic innego jak rozparcelować kocięta do karmienia butelką. Jedno wzięła do siebie Kinga, dwa zostały u pani Joli a po dwa ja pojechałam do Krasnegostawu. 
Maluchy przywiozłam w kapeluszu, bo głupia chciałam przedobrzyć i nalałam w termofor wrzątku....myślałam, że zejdę na miejscu jak włożyłam rękę do koca. Mam nadzieję, że nie zaszkodziłam maluchom.

Po przywiezieniu maluchów ulokowałam je w pojemniku. Koty na razie nie wiedziały co się święci. Jedna Bajka vel Plociuch oczywiście wyczaiła, że coś tam jest.

Sajgon zaczął się jak maluchy zaczęły drzeć japki z głodu. Moje koty dostały kociokwiku, Buba koniecznie chciała zobaczyć kto zacz,  Mańka osyczała nie tylko maluchy ale i mnie, Olek chciał mordować maleństwa, Bajka z ciekawości przebierała łapkami i tylko głucha Coco znosiła wszystko ze stoickim spokojem.
Podczas karmienia okazało się, że dziurki w smoczkach są zdecydowanie za małe. Maluchy się darły a ja dziurawiłam i dziurawiłam i dziurawiłam....W końcu udało mi się nakarmić rozdarte paszcze. Wymasowałam brzuszki i nawet w podzięce dostałam jedno siusiu. Teraz scurki śpiom, zobaczymy jak mi pójdzie matkowanie dalej :). Trzymajcie kciuki!





15 komentarzy:

  1. Aniu masz wielkie serducho,jestem pod wrażeniem.
    Kociaczki piękne i mam nadzieję że pozostała gromadka jakoś je zaakceptuje.
    Świetnie poradziłaś sobie z matkowaniem,trzymam kciuki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kciuków nigdy za mało szczególnie, że nigdy takich bziubzińców nie miałam

      Usuń
  2. Weeeeeeeźźźźźźźźź :D Rozaniliły mnie te widoki. Ja też chcem być mamom... (nie wykrakać ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcesz? to znajdę Ci jakieś kocięta do adopcji i wykarmienia :)

      Usuń
    2. Znalazłabym i sama, jakby mogła, ale w obecnym bałaganie życiowym, to się modlę, żeby one mnie nie znalazły. ;)
      C

      Usuń
  3. Tylko nie Plociuch,tylko nie Plociuch!Bajka od razu wiedziała serduchem,że to ktosie co potrzebują ratunku:(
    Powodzenia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Plociuch to tak pieszczotliwie-ona zawsze musi wiedzieć co, jak i gdzie?

      Usuń
  4. O matulu jakie cuda! Podziwiam Cię kobieto, bo przy tulu rezydentach wziełaś jeszcze dwa maluszki do odchowania! Jesteś niesamowita!! :)))
    Trzymam kciuki za berbecie żeby ładnie i zdrowo rosły i za Twoje koteczki żeby się nie stresowały!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie koty poobrażane, ale powoli im przechodzi.

      Usuń
  5. Śliczne kuleczki puchate! Dobrze, że znalazły schronienie u Ciebie.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że im takie futerka zostaną.

      Usuń
  6. trzymam bardzo mocne kciuki, dasz radę i kociołki też :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się porobiło u Ciebie :). Trzymam kciuki! Uda Ci się na pewno. Dobrze, że są we dwójkę to znacznie podnosi ich szanse. A może któraś z Twoich kotek je zaadoptuje?

    OdpowiedzUsuń