niedziela, grudnia 02, 2012

Bajki historia, część I

Bajka, kiedy jeszcze nie była Bajką nie miała dobrego życia. Człowiek ją wziął do siebie z chęci zysku. Może była kotką z hodowli, a może pochodziła z takiej samej pseudohodowli do jakiej trafiła, tego dokładnie nie wiadomo. Nie wiadomo też jak długo była u swej pseudowłaścicielki, ale czas ten wystarczył aby została skrzywdzona na całe swe kocie życie. Jej życie to była klatka, a właściwie jej kąt, w który wciśnięta starała się być niezauważona. Bała się podejść do miseczki, nie wiedziała gdzie się ma załatwiać, a ludzkie ręce kojarzyły jej się tylko i wyłącznie z brutalnym wyciąganiem z kąta klatki, szarpaniem, potrząsaniem i ewentualnym zmuszaniem do kontaktów z kocurkiem. Z tego powodu bardzo boi się ludzkiej ręki, na jej dotyk bezwiednie robi kupę, a to pewnie denerwowało jej ówczesną dużą. Bajka była malutka, w ciążę nie zachodziła więc była źle traktowana, dostawała najgorsze jedzenie, człowiek wyładowywała na niej swą złość bo nie zwracały mu się koszty utrzymania koteczki. Jedyną przyjaciółką Bajeczki była kotka z klatki obok-Mania. Mania była duża, silna i nawet się czasem człowiekowi stawiała pokazując pazurki i zęby i pomimo, że człowiek i Manię ujarzmił to dla Bajki była ona bożyszczem. Ponieważ Bajka nie generowała zysków a tylko same koszty stała się dla pseudohodowcy bezużyteczna. Pewnie trafiłaby ze swojego kąta klatki na ulicę gdyby nie pojawiła się Kasia. Kasia interweniowała z ramienia fundacji w sprawnie likwidacji pseudohodowli. Tym sposobem Bajka i Mania zostały uratowane. Był marzec 2011 roku gdy obie kotki dostały szansę od losu na normalne życie. Kasia, która zna się na kocich nieszczęściach wiedziała, że nie mogą one trafić do fundacyjnej kociarni i, że nie można ich rozdzielić ze względu na łączącą je więź emocjonalną, obie kotki trafiły więc do domu tymczasowego do pani Heni. Nie mogły uwierzyć w to, że człowiek będzie dbał o nie, że będzie je pielęgnował, karmił i kochał....bo pani Henia pokochała je obie i do dziś dopytuje się o kicie. To tu otrzymały swe pierwsze imiona, Mania, która Manią pozostała i Belunia, która przeze mnie została przemianowana na Bajeczkę. To u pani Heni mogły pierwszy raz chodzić swobodnie po mieszkaniu, ale Bajka już wtedy wykazywała oznaki strachu przed większą przestrzenią. Zazwyczaj siedziała za meblami, chodziła tylko pod ścianami, poruszała się na ugiętych łapkach jakby się czołgała. Czasem w nocy wychodziła z pokoju, ale gdy tylko usłyszała najmniejszy szelest, natychmiast uciekała w najciemniejszy kąt. Wzrastało uzależnienie Bajki od Mani. Padło nawet podejrzenie, że bez Mani Bajka po prostu by nie przeżyła. Dopiero w sierpniu 2011 stan Mani pozwolił na jej sterylizację. Niestety Bajka wciąż była niewysterylizowana ze względu na jej stan psychiczny i fizyczny.
W tym momencie swego życia obie kotki trafiły do mnie. Był 26 sierpień 2011 roku.


16 komentarzy:

  1. No to już po mnie .... poleciały łzy...
    Ludzie są podli wobec siebie nawzajem, a wobec zwierzaczków tym bardziej.
    Na szczęście są jeszcze inni, empatyczni, z sercem i sumieniem .... na szczęście.
    Na szczęście dla tych dwóch koteczków ....

    Jak piszesz Aniu to był 26.08.2011 teraz czekam z niecierpliwością "co dalej" :-)))
    A domyślam się że Wam sie dobrze żyje RAZEM :-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. :) tak teraz nam się żyje dobrze, choć Bajkę czeka jeszcze długa droga do zaufania człowiekowi, ale u mnie ma czas...nikt jej nie pogania
    Mania znacznie szybciej zauważyła i zrozumiała, że nie każdy człowiek jest zły, ale i ona musi uporać się ze swoimi traumami
    Coco wydaje się zapominać o tym co złe...ale o tym innym razem, póki co dokończę historię Bajki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Kita też się już dwa lata oswaja i widzę ze to powolny proces, ale są postępy. Takich przejść jak Bajka nie miała, ale jest nadal nieufnym koteczkiem ... ale przełamujemy lody :-)

      Usuń
    2. Coco jest u mnie już dwa i pół roku i widzę, ze potwierdza się teoria, ze pamięć kota może sięgać dwóch lat wstecz. Dopiero teraz zaczyna zapominać o tym co ją spotkało. Liczę się z tym, że u Bajki ten proces może trwać nawet dłużej i że tak naprawdę nigdy może nie być kotkiem bez lęków, ale też widzę kolosalne postępy więc staram się pracować nad tym aby jej życie było szczęśliwe.

      Usuń
  3. O Boże jakie biedne kicie :-(
    Jak tak można...
    Mam nadzieję ,że pseudohodowla została zlikwidowana raz i ostatecznie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak Krysiu, ta pseudohodowla już nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie Aniu, że o tym piszesz...smutne, ale też może wielu osobom borykającym się z problemami behawioralnymi u kotów przyniesie pokrzepienie, a może jakiś trop w postępowaniu. Choć znam historię Twoich dziewczynek, a nawet chłopaczka:) to również z bijącym sercem będę czekać na ciąg dalszy...Powtórzę to co pisałam już niejednokrotnie...Twój koci domeczek jest wyjątkowy, bo terapeutyczny(!)...Ty jesteś wyjątkowa, że stworzyłaś taką bezpieczną i kochającą przystań dla wymagających szczególnej troski i opieki koteczków.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz dobrze Elu, ze bez Ciebie i Twojego wsparcia byłoby mi trudno. To Ty wskazałaś mi doskonałego behawiorystę, wiesz też, że bałam się, że nie dam rady pomóc Bajce i na zawsze pozostanie biednym, dzikim kotkiem i właściwie pogodziłam się z tym, że na zawsze zamieszka w jednym pokoju. Warto jednak walczyć i nie poddawać się, a przede wszystkim warto kochać koty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za te słowa... miłe wielce :) ale przeceniasz ogromnie moją rolę, ale wiesz, że dzielę z Tobą i Twoimi koteczkami każdą radość i troskę...jak Ty z moją...cysarzową "larwą";):D..ukochaną i miłościwie nam panującą 13 roczek:D(!)Nie ukrywam też, ze jedno z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających wspomnień..to telefon...o 4-ej rano(?)...że Bajusia zeszła po schodach:D Wiesz..masz coś w sobie niezwykłego...taką mieszankę kociego spokoju i cierpliwości z wyrozumiałością matki dającej czas dziecku, by mogło dorosnąć...bez tego nieszczęsnego czasem zwłaszcza w przypadku kotusiów - uszczęśliwiania na siłę!
      Kcę być kotę...u Ciebie:D

      Usuń
    2. no wiesz..jest jeszcze wolne szóste miejsce :D

      Usuń
  7. Czekam na dalszy ciąg... :). Już mi się łezka zakręciła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. później będzie już tylko weselej :)

      Usuń
    2. To dobrze... :). Szczęście, że właśnie taką historię opisujesz :D.

      Usuń
    3. nie ma innej opcji :) ta historia musi mieć happy end

      Usuń
  8. Oj wzruszające , nie wiedziałam że taka miały przeszłośc , lza mi sie w oku zakręciła .,,mama,,Lesia ,Miłka i Mironka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, czyli dobrze, że przypominam ich historię tutaj...na forum musiałabyś czytać całe trzy wątki :)

      Usuń