niedziela, marca 17, 2013

Kocie futra i potrzeby zabaw

My kociarze kochamy nasze koty. Kochamy im kupować zabaweczki, dobre jedzonko i wygodne posłanka. Chodzimy z naszymi pupilami na szczepienia, drżymy gdy któryś kichnie bądź nie może się wysiusiać...wszyscy posiadacze kotów to znają (Ci odpowiedzialni rzecz jasna). Nasze koty żyją w dobrobycie i błogostanie. Nie do końca jest to zgodne z ich pierwotną naturą, wszak kot to łowca, zwierz dziki...udomowiony i położony na kanapę przez człowieka. Natury się oszukać nie da. W każdym kocie drzemie ów łowca, tyle że rozleniwiony przez człowieka. Od dłuższego czasu obserwuję moje stado. Rytm dnia ustalony moimi porami wstawania i pracy, a co za tym idzie ustalone pory posiłków, które natychmiast ułożone na łóżku, parapecie czy posłanku, odkładają się grubą warstwą tłuszczyku na brzuszkach moich kociaków.





Jak już wspomniałam, od dłuższego czasu obserwowałam to nasilające się lenistwo wśród mojego stada. Oczywiście można zgonić na zimę, że niby wiosną balkon będzie otwarty, więcej ruchu koty będą miały, ale póki co jest zima i nie mogłam pozwolić aby koty tak zalegały tylko. 
Od kilku tygodni staram się intensywnie moim kotom organizować czas. Nie mam tu na myśli ciągłego biegania z wędką tylko robienie ciągle czegoś z kotami, tak by wciąż miały coś do obserwowania, szukania, coś do robienia. Nie wiem też czy takie zabiegi są do wykonania z innymi kotami. Ja mam to szczęście, że trzy z moich kotów są bardzo ciekawskie. Pierwszy raz moje koty np. poznały w tym roku co to śnieg.

 Do tej pory nigdy w zimie nie wychodziły na balkon ani parapet. Tym razem postanowiłam, że będzie inaczej. Codzienne spacery, naprawdę kilkominutowe, pobudzają moje stado bardzo. Po takim spacerze gonitwom po domu nie ma końca :)


Nawet jeśli się później poukładają w ciepłych miejscach i zasną to jestem spokojna, że trochę energii wyczerpały.

Do codziennego menu weszły też nasze wspólne zabawy. Jak się okazało takie zabawy to świetny sposób aby się koty ze sobą jeszcze bardziej zżyły. Podczas takich zabaw nikt nie patrzy, że skacze na drugiego, że zabiera mu zabawkę. Trochę to trwało zanim np. Bajka dołączyła do bawiącego się stada, ale dołączyła. Jakież było jednak moje zdziwienie kiedy Buba do tej pory preferująca zabawę tylko w formie paczenia, dołączyła do nas. Tak, tak, nawet ona potrafi fikać za piórkami :). Dodatkowym plusem takich igraszek jest fakt, że koty coraz częściej nawet beze mnie bawią się wspólnie. Kiedy Bajka się nudzi to zaczepia Olka i uskuteczniają gonitwy, a kiedy Bajce się znudzi to Oli maltretuje Bubę.




Kolejną korzyścią ze wspólnych zabaw jest integracja Coco z całą grupą. Coco zawsze była odizolowana przez swoją głuchotę. Niby była w stadzie, ale zdarzało jej się nerwowo reagować na pozostałe koty. Powoli nerwowość przeszła w obojętny spokój, a potem we wspólne wariactwa. Teraz Coco potrafi się ganiać zarówno z Olkiem jak i z Bajką, a ostatnio nawet z Bubą. Dystans zachowuje jedynie do Mani. Mania też bardzo lubi zabawy. Potrafi tak wariować, że muszę przerywać zabawę bo dyszy jak pies. 
Po tym wszystkim mogę spokojnie patrzeć jak zalegają w różnych zakamarkach i miejscach służących na różnoraki sposób do spania, grzania się i leniuchowania.






Chciałam się też dziś z Wami podzielić swoimi spostrzeżeniami odnośnie czesania kotów. Nie miałam nigdy tego problemu dopóki moje stado nie powiększyło się o koty długowłose. Ale którymś razem podczas czesania Mani zauważyłam kołtunki na tylnych łapkach od wewnętrznej strony. Zrobiły się pomimo czesania! żal mi było wycinać futerko. Nie mając doświadczenia próbowałam w sklepie zoologicznym podpytać czym powinnam czesać main coona. Okazało się, że pan w sklepie wiedział mniej niż ja. Pomogła mi hodowczyni syberyjczyków i Maniowe kołtunki zostały rozczesane.Potem kiedy doszedł Oli okazało się, że przy nim szczotka się nie sprawdza tak dobrze jak przy Mani. Każda sierść jest inna i potrzebuje innego narzędzia.

Furminator. Najlepsze co może być dla Buby czyli Brytyjczyk z gęstą, krótką sierścią o grubym podszerstku. Rewelacyjnie usuwa nie tylko wypadający podszerstek ale przede wszystkim martwe, ostre włosy. Mało tego nie drapie kota bo ma malutkie ząbki, Buba traktuje czesanie furminatorem jak porcję pieszczot. Innych narzędzi nie znosi.

Szczotka. Uniwersalna, nadaje się do czesania Main coonów, syberyjczyków, jak kotów krótkowłosych z gęstą sierścią jak Coco, choć w przypadku Coco najlepiej sprawdza się odkurzacz....tak, tak Coco jest odkurzana. Czesania zbytnio nie lubi. Trzeba jednak pamiętać, że przy kotach długowłosych ta szczotka raczej tylko usuwa martwy włos i rozczesuje długie włosy. Aby dotrzeć głębiej w sierść należy użyć grzebienia. I tu przestrzegam przed takimi grzebieniami.

Zęby tego grzebienia są jakoś źle osadzone i łapią długą sierść wyrywając ją całymi kępkami, koty nie chciały się tym czesać.
Natomiast bardzo polecam mój ostatni nabytek.

Oba grzebienie były w komplecie. Mają bardzo dobrze obsadzone zęby, odpowiedniej długości do długiej, gęstej sierści, dodatkowo rączka jest z takiego tworzywa do którego wyczesana sierść się przykleja a nie fruwa po całym mieszkaniu. Po czesaniu można łatwo sierść zebrać i usunąć.


Wiem, że zima ponownie zagościła nie tylko u mnie, ale u nas wszystkich, niemniej chciałam pokazać jak wyglądała moja droga do pracy w piątek. Zaznaczam, że zdjęcie jest robione w centrum Lublina, to nie jakaś tam leśna dróżyna.....:)

i na koniec balkonowe śnieżki :D











24 komentarze:

  1. Świetna relacja:D piękne fotki...tylko Maniusi zabrakło?(.....a furminator...ech...marzenie...my też kcemy:<)Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maniusia załapała się tylko na jedną fotkę, ale widzę, że coś mi się pokićkało i dwa razy wgrałam zdjęcie Olcia na niebieskim domku, zaraz to poprawię.
      A ciekawam co by Cysarzowa powiedziała na furminator, aaa?

      Usuń
    2. Cysarzowa larwa:D kocha wszystko co do czesania służy...ostatnio..to stało się jakąś pasją:-)...no bo ona ma zasadę...im bardziej ja miewam jakieś ograniczenie tym bardziej ona potrzebę:D!!!! To chyba jakiś niewolniczy wyzysk..zajechać służbę bez reszty. Mnie boli ręka, a ona...no czesz...o tak mi rób...tak mi dobrze...no jeszcze... co już...chyba żartujesz...jeeeeszcze!!!!odstawia przy tym taniec egzotyczny i wydaje dźwięki..jak przy...ekhm...czynnościach wstydliwych;)
      Tak... My...miłościwie nam panująca Cysarzowa Marcelina... kcemy furminator(!)...koniecznie przed latem..kiedy to upał nas wykańcza...:( Ja pytam się grzecznie, czy Ty rzeczona Aniu..nie chciałabyś aby zostać moją służącą, bo moja to jakaś nierozumna i opieszała się zrobiła:( i ciągle skrzeczy, że chora, albo, że ja wymagająca....a ja przecież taka skromna...i nie wybredna....tylko dobry gust mam i smak.O! Sądzę, że bardzo byś mi się nadała...masz gest i rozumiesz potrzeby mojego stanu. No i może byś mnie tak nie dręczyła..jak ta moja...wiesz, bo ona mnie ciągle kuja po uszkach i w zadek.

      Usuń
    3. taką ładną odpowiedź napisałam i mi zeżarło :(

      Usuń
    4. "żondom" ładnej odpowiedzi:-(......duża
      Ja cysarzowa Marcelina..."siem" czuję obrażona:(.Nie przywykłam by mnie ignorować...foch:-(

      Usuń
    5. Marcyniu kochana moja, padam na kolana i biję się w piersi, wybacz o miłościwie nam panująca, ale swą nieudolność zauważyłam dopiero po jakimś czasie i nie było mym zamiarem lekceważyć Twego majestatu. Niestety ja w swej człowieczej niedoskonałości starałam się udzielić odpowiedzi godnej Twej Doskonałości, a wyszło jak sama widzisz, nie nadaję się na Twą służbę i to nie tylko ze względu na swoje gapiostwo, ale też z powodu, że również i ja musiałabym kujać cysarską doopinkę i uszka, a to, kto jak kto, ale Twoja własna Duża robi najdelikatniej i najlepiej :)

      Usuń
    6. :D
      Cysarzowa wspaniałomyślnie wybacza choć nie rozumie jak można nie chciec być jej słuzbą...tu jest lekko oburzona...mówi, ze lepszej posady w zyciu nie dostaniesz:-(

      Usuń
  2. Masz piękne koty :) ! Zdjęcia i opisy rewelacyjne :) . Ja mam tylko jednego kota- -Rychosława . Niestety mieszkam z osobą, która i tak ledwo toleruje Rycha :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj, czekaj...Rychosława to ja z miau kojarzę :)...jeśli to ten to Juana Twój Ryś jest też piękny.

      Usuń
  3. Słodziaki ... u Ciebie mają duuużo przestrzeni :-)))
    I jaki hamak fajny ... tez kiedyś na niego ostrzyłam zęby, tylko u mnie juz nie ma miejsca na te graty wszystkie ...

    Czasami mam wrażenie że o zdrowie koteczków bardziej dbam niż o własne, aby miały jedzonko pyszne - ja niekoniecznie, aby miały cieplutko, aby były sprawiedliwie wymiziane ...... itp itd
    Tez chciałam kociska hartować i wypuszczałam na chwilkę codziennie na balkon, ale się kota rozchorowała na zapalenie pęcherza, wiec czekamy na ciepełko...
    Też mam nadzieję, że sadełko przestaną zbierać na wiosnę .... hasając na całego :-)))

    Zawsze myślałam ze furminator jest dla psów, ale się pomyliłam i używam na okrągło ... do tego taką gumową rękawicę do głaskania która wyłapuje duuuuuuuużo martwych włosów.

    Byle do wiosny :-)
    Mizianki dla koteczków :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje akurat rękawicy nie lubią więc nawet o niej nie wspomniałam....zaznaczę, ze ja mam tylko jeden grzebień :D czyli podobnie jak u Ciebie z tym dbaniem.
      Z wyjściem i hartowaniem sprawa się rozwiązała jakoś sama, Mania i Buba nie wyścibiają nosów na balkon bo one takie chorowitki. Maniucha co najwyżej na parapet na trzy sekundy wyjdzie.

      Usuń
  4. Na szczęście Czekoladka czesze się u mnie dobrze grzebieniem,
    ale mam chęć coś mu zafundować.
    Czyli wspólne zabawy kotów integrują stado ...
    A tym naszym domowym leniuchom bardzo potrzebny jest ruch...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Krysiu, integracja poprzez wspólną zabawę to naprawdę super metoda. Zresztą takie zalecenie behawiorysty było po pojawieniu się Bajki i Mani u mnie.

      Usuń
  5. mój domowy kot uwielbia czesanie. ale to staruszek prawie dwudziestoletni. w dodatku odchudziliśmy go bardzo, bardzo, po śmierci jego pani. i choroby wszystkie poszły sobie precz...(odpukać). a leniwy jest....na podwórko wynosić go trzeba, bo ucieka.
    natomiast podwórkowe koty cudownie się i bawią i biją. uwielbiam na to patrzeć.
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie różnica między kotami wychodzącymi i tymi mieszkającymi w domu. Dlatego trzeba ciągle wymyślać nowe formy stymulacji :)...te na dworze mają co raz coś nowego naturalnie :D

      Usuń
  6. Moje kociochy mają identyczną szczotkę jak Wasza i muszę przyznać, ze dobrze nam służy. Tosia się uwielbia czesać, natomiast Dyziek niekoniecznie ;) Jestem pełna podziwu jak Oli urósł, jest piękny...o reszcie nawet nie wspomnę, bo oczywiście też cudna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że też zawsze jest tak, że lubią się czesać te, które tak bardzo nie muszą :)...to jest prawda nawet w świecie zwierząt, ze jak coś trzeba to jest beee :P

      Usuń
  7. Ech... dałaś mi do myślenia, bo ja lenię się ze swoimi kotami;)) Co prawda moje futra rano ganiają się przez kilka godzin, ale ja już nie zapewniam im zbyt wiele rozrywki:(
    Cudne te Twoje wszystkie koty!:)) Cały czas uśmiechałam się czytając ten wpis:))

    Aaa, daj znać jak mydło dojdzie i je wypróbujesz, bo ciekawa jestem Twoich wrażeń!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje też coraz częściej bawią się między sobą, ale widzę, że po zabawach ze mną są naprawdę zmęczone. Poza tym to jednak inny rodzaj zabaw i aktywności, który jest niesamowitą frajdą też dla mnie. Na początku nasze zabawy trwały tak 10-15 min teraz 45 min jest za mało i jeszcze w tym czasie muszę różne zabawy wprowadzać. Już wiem, który kot w co lubi się najbardziej bawić, Oli lubi wszystko :D. W tygodniu mamy jedną sesję zabawową dziennie, w weekend dwie, trzy....
      Mydło jutro powinno przyjść...sama jestem bardzo ciekawa :)

      Usuń
  8. Kiciaki cudne i między innymi dlatego dostajecie nominację do Liebster Award
    http://ksiazek-swiat.blogspot.com/2013/03/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, uwielbiam wchodzić na Twojego bloga, bo zawsze jest tu tyle cudownych zdjęć i opisów, a i rad, że człowiekowi się od razu humor poprawia. :) Co do zabaw, to moim ostatnim odkryciem jest ta wędka z zooplusa: http://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawki_tunele_kota/wedki_dla_kota/133680 Jest rewelacyjna, bo raz, że na długim sznurku, więc można nią wymachiwać w powietrzu, a dwa, że ma jakiś taki układ piórek, że kiedy przecina się nią powietrze, to te piórka tak wirują, że naprawdę wygląda to jak mały ptaszek - Malaga oszalał na jej punkcie, tak silnego instynktu łowieckiego dawno nie miał. :)
    Ja sobie też bardzo zachwalam Furminator, mimo że mam tylko dachowca - kupiłam go akurat kiedy Malaga zaczął zrzucać nadmiar sierści jak zaczął wyczuwać wiosnę ;) i w powietrzu w domu wszędzie latały jego kłaki. Przy pierwszym wyczesywaniu aż przecierałam oczy ile sierści z niego wyszło, kilka garści zebrałam.

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie z tej wędki już nic nie zostało, piórka zostały upolowane. Zamówię teraz chyba od razu dwie takie. Wyobraź sobie moją bandę polującą na furkoczące piórka.
    Bardzo się cieszę, że Malaga ma swojego bloga...u niego to dopiero są piękne zdjęcia! ja często idę na żywioł, większość fotek jest z komórki i nie obrabiam zdjęć...po prostu nie lubi tego robić :)

    OdpowiedzUsuń