wtorek, grudnia 11, 2012
plazmocytarne zapalenie dziąseł
Jakiś czas temu, kiedy Oli zmieniał ząbki zauważyłam u niego mocno zaczerwienione dziąsła tuż przy zębach, również woń z pyszczka była dość nieprzyjemna. Poszłam z nim do lekarza, który zalecił 10cio dniową kurację antybiotykiem Stomorgyl i zalecenie do utrzymywania zębów w czystości. Po leczeniu wszystko było dobrze, aż kilka dni temu znowu pojawił się "zapaszek" i czerwień dziąseł. W poniedziałek byliśmy znowu u lekarza, Oli miał robione badania i mamy diagnozę: plazmocytarne zapalenie dziąseł. Zaznaczam, że Oli nie ma problemu z jedzeniem, zajada się chrupami i to nie dla maluchów tylko dużymi dla main coonów, czy brytyjczyków. Wszystko wyszło na jaw tylko przez moją dociekliwość...a dlaczego? a po co? a jak? ...wolę być ostrożna i nadopiekuńcza. Tak naprawdę nie wiadomo skąd to się przyplątało. Oli jest bardzo dobrej hodowli, nie chorował, styczności z kaliciwirusem, którego zakażenie jest główną przyczyną PZD. To i tak nie ma znaczenia już na ten moment. Choroba jest nieuleczalna i właściwie w każdym przypadku kończy się usunięciem wszystkich zębów. Oli jest młody, silny, właściwie nie odczuwa żadnego bólu więc usunięcie zębów nie wchodzi w grę. Postanowiłam powalczyć o jego zęby. Uzbroiłam się w Orozyme, żel do higieny jamy ustnej kotów, który moje dorosłe kocice dostawały już wcześniej, młodemu nie dawałam bo był za młody, ale teraz....czas zacząć. Do pomocy mam też Teddy's pride probioral3 oral care jest to preparat oparty na probiotykach. Niestety wiadomości na temat plazmocytarnego zapalenia dziąseł nie ma zbyt wiele, jeśli są to takie, które dotyczą ostatecznego rozwiązania. Udało mi się jednak znaleźć kilka opinii, że dbałość o higienę jamy ustnej (jak to dziwnie brzmi w przypadku kota..ale jak ma być: jamy gebowej??) przynosi dobre efekty i pozwala uniknąć najgorszego. Tak sobie myślę, ze skoro udało mi się wygrać z lambliamii to może i uda mi się przechytrzyć beztlenowce (bo to one odpowiadają za to zapalenie).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A zrób badania moczu ...
OdpowiedzUsuńJak problemy w pyszczku z dziąsłami to i z przewodami moczowymi...
Tak mi powiedziała stara doświadczona wetka.
Sprawdza się niestety...:/
widać u Olego nie rozwinięte to zapalenie aż tak bo siuśki ok
Usuńale masz rację, zapalenie w pysiu powoduje choroby jelit, układu moczowego, natomiast leczenie tego zapalenia sterydami może spowodować cukrzycę...o tym też zostałam poinformowana :(
jestem jednak dobrej myśli, kot jest pod kontrolą
To szczęście, w samą porę leczone i dlatego jest ok.
UsuńMam nadzieję,że będzie wszystko w porządku.
I pisz co dalej, bo lepiej jest wiedzieć więcej .
Koty to delikatne stworzenia mimo wszystko.
Cukrzyca zarezerwowana...nawet o tym nie myśl:-(...chyba, że marzysz o mojej dziewczynie...chętnie wypożyczę na jakiś czas:D
Usuńwypożyczę chętnie razem z Tobą :))
UsuńMam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Mnie przy Dyziu też straszyli, że choroba pęcherza będzie wracać, a jak na razie (odpukać) jest dobrze. Trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńmam taką swoją teorię...nie dać się tak łatwo...Buba jest kotką o obniżonej odporności ale funkcjonuje bardzo dobrze bo walczymy, z Manią przeżyliśmy podrażnienie trzustki i jest dobrze, to i z Olim nie damy się jakiemuś zapaleniu :)
UsuńTrzymam kciuki za Ciebie,Twoją wolę walki oraz za Ola, by wszystko co mu będziesz robić....bardzo mu się podobało! Wiem, że Ci się uda...wszak Twój domek koci to czysta terapia;)
OdpowiedzUsuńpóki co Oli nie narzeka chyba, jest w pełni obsługiwalny, dziś "pastowałam" zęby wszystkim, nawet Mani :D i Coco :)) ...Bajka nie dała się chycić :(
UsuńMam nadzieję, że wszstko będzie dobrze...
OdpowiedzUsuńNaszemu Kitulkowi czasami puchnie dolna warga, i tez nie wiadomo od czego, weterynarz zapisywał jakieś leki, ale one nic nie dawały, z czasem po prostu samo schodziło. Miał tak dwa razy, tak miesiąc po miesiącu.
Powodzonka i pozdrawiam, Patrycja http://kitulek.logspot.com
może to jakaś alergia??
UsuńTrzymam kciuki!!! Biedny Oli, nie wie, co w nim siedzi... I szczęściarz, że ma tak fajnego człowieka przy sobie :D. Ozoryne też stosujemy... (jak się nam przypomni, ale chyba zostaliśmy zmobilizowani do częstszego)
OdpowiedzUsuńmobilizuję, mobilizuję...zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć :)...aczkolwiek choroba Olisia nie jest wynikiem zaniedbania, ot po prostu takie predyspozycje organizmu :(
Usuń