W tym celu dokonał dokładnej inspekcji zlewu, sprawdził jaka pozycja jest najdogodniejsza podczas czynności, które zamierzał wykonać.
Sprawdził czy strumień wody jest wystarczająco intensywny, czy temperatura wody odpowiednia.
Po czym doszedł do wniosku, że zlew jest najlepszym miejsce do odpoczynku, a że nie lubi samotności to natychmiast znalazł towarzystwo.
Zaraz też wzbudził ciekawość kolejnej chętnej do wpakowania się do zlewu.
Ale nie zamierzał ustąpić miejsca nikomu.
Ale dobry synuś...każda pani domu może zazdrościć...wszak do mycia garów chętnych trudno znaleźć:) Oluś to piękny i dorodny kotuś....przystojniak z piękną kitą:))
OdpowiedzUsuń...a ta woda to gdzie leci?! :-)
Oli jest zawsze pierwszy do kąpieli i do wszystkich prac z wodą :)może będzie mył podłogi?
UsuńExtra sytuacja :-)))
OdpowiedzUsuńNie ma to jak pomocnicy ...
Cudne są te Twoje koteczki :-)
trochę to zmywanie trwało :D
UsuńAle super ,jak bym widziała swojego Lesia !!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Moniczko...w końcu mają chyba te same geny
UsuńU mnie Dyziek też lubi wodę, ale kranu i zlewu jeszcze nie badał ;) Olusiowi nawet lejąca się woda na głowę i uszy nie przeszkadzała ;)
OdpowiedzUsuńon ciągle chodzi mokry bo co ja odkręcę gdzieś wodę to Oli wyrasta jak spod ziemi i już się tapla....najśmieszniejsze jest jak wyskakuje z wanny i...wyciera się w ręczniczek :)
UsuńDziewczyno ja się pytam, czy podziękowałaś za ta pomoc przy garach?? Jak nie to leć szybko i miziaj za uszkiem:)
OdpowiedzUsuńnic nie będę robiła tylko miziała bo od wczoraj Oli prawie ze zlewu nie wychodzi :)
Usuń