kto jest zły jak osa oraz co łączy Bubę, Bajkę i Manię

ostatnio nasza domową sielankę zakłócił nam nalot pasiastych owadów...nie to żebym miała coś przeciwko, ale co za dużo to niezdrowo i niebezpiecznie...na początku łapałam brzęczące owady w ściereczkę i wypuszczałam na dwór..lećcie sobie do swojego domku...ale w momencie gdy owadów zrobiło się kilkanaście i strach mnie ogarnął o koty zmuszona byłam niestety łapać owady na śmierć...nie udało mi się niestety uniknąć ukąszenia, szczęściem przez wspomnianą ściereczkę więc żądło w niej zostało gdyż jestem uczulona i zapewne byłby problem...jak mówi stare przysłowie lepiej zapobiegać niż leczyć, drogą kupna nabyłam więc siatkę przeciwko owadom i zakleiłam okno, które stało się atrakcją jako że teraz można je otworzyć na całą szerokość...rzecz jasna to otwieranie odbywa się pod kontrolą bo jakąż przeszkodą jest taka siatka dla kocich pazurków...

Coco natychmiast odkryła uroki rozwartego okna, zresztą nie muszę nadmieniać, że towarzyszyła mi przy zakładaniu siatki...

największą zaletą owego okna jest to, że przy zaciągniętej rolecie można się w oknie przeglądać jak w lustrze i podziwiać własne odbicie

i zastanawiać się skąd to cudowne stworzenie może wychodzić?

nawet Bajka wykazała ciekawość choć zazwyczaj unika otwartych przestrzeni

i na ugiętych, trzęsących się ze strachu łapeczkach z ciekawością wyjrzała zza siatki

Coco już w tym czasie uprawiała parapeting wewnętrzny nadzorując sprzątanie gdyż tylko jej nie przeszkadza wyjący odkurzacz

reszta znajdując schronienie przed wyjącym straszydłem wykazała niebywałą zgodność dzieląc się posłaniem

a ja w międzyczasie wykonałam kolejne kolczyki w neonowych kolorach