KOT
PRZYLEPIEC CZYLI DZIEŃ Z KOTAMI W LICZBIE MNOGIEJ
Jest
szósta rano. Dźwięk budzika wyrywa mnie z fazy REM, w którą
niedawno zapadłam. Z niedowierzaniem sprawdzam czy aby się jakimś
cudownym sposobem sam nie przestawił np.na czwartą. Z
rozczarowaniem stwierdzam, że nie, czas więc spróbować się
podnieść z łóżka. Poruszam więc jedną nogą, która okazuje
się być zupełnie wolna..poruszam drugą i okazuje się, że tu mam
niejaki kłopot bo przecież śpi na niej biały kot-Coco. Coco jest
głucha i nic nie robi sobie z mojego zrzędzenia. Śpi w najlepsze
przewalona przez moją nogę...mogłabyś się tak nie wiercić...,
a że godzina szósta jest najlepszą porą na spanie dla kota, to ma
gdzieś to, że próbuję się uwolnić spod tego pięciokilogramowego
ciężaru. Szamoczę się i widzę jak mała, słodka koteczka
balijska-Bajka szykuje się do skoku na to, co tak się porusza pod
kołdrą, czyli moje nogi. Skacze z radością na swą zdobycz i
gryzie mnie w duży palec u nogi ...pobawisz się ze mną, tak
lubię polować z tobą... Kiedy prawie spadam z łóżka
natychmiast zjawia się czekoladowa królewna-Buba i chcąc mnie
pocieszyć liże swoim szorstkim językiem moje powieki. Czuję jakby
mi ktoś próbował zetrzeć sen z oczu papierem ściernym...nie
martw się, jestem przy tobie.. Zrywam się, czas pędzić do
łazienki. Na schodach już czatuje na mnie długowłosa Mania, do
wyboru mam albo skoczyć przez poręcz albo spaść ze schodów
zaplątana w jej ogon albo przywitać się ze stęsknionym
koteczkiem. Co robić?...czekałam tu na ciebie noc całą...
Porannych czułości się nie odmawia. Wpadam do łazienki, a tam
wyskakuje na mnie z wanny rudy Olek ...jestem gotowy,czy mogę
wziąć z tobą kąpiel?... Dzień nabiera rozpędu, kotki szybko
zjadają swoje śniadanko i już przymilnie zaglądając w mą twarz
próbują sprawdzić co mam na swoim talerzu...może się z nami
podzieli?... Kiedy wychodzę z domu cała piątka siedzi w
przedpokoju patrząc na mnie smutno...będziemy tęsknić....Kiedy
wracam po pracy cała piątka siedzi w przedpokoju...czekaliśmy
na ciebie... tak jak zostawiłam ich rano, tym razem jednak
pomrukują i pomiaukują radośnie. Nie mogę zdjąć butów gdyż
przynajmniej trzy w jednym czasie ocierają się o tę jedną nogę,
na której akurat stoję...cieszymy się, ze już jesteś... ,
klapię więc na podłogę a one radośnie łaszą się do mnie
wtykając swe łebki pod ręce do głaskania...Kochamy cię...
O tak!...szczególnie kiedy napełniam miseczki porcją
obiadową...jesteś dla nas taka dobra.... Swojego obiadu
muszę pilnować bo w moim stadzie są takie koty, które potrafią
zwędzić kotlet schabowy czy udko kurczaka...dlaczego koty mają
jeść tylko kocie jedzenie?... Rozkładam książki, muszę się
uczyć, ale najpierw robię sobie herbatę. Wracam do książek a tam
w najlepsze rozłożyła się Mania...przepytam cię z
angielskiego..., przy próbie
jej przesunięcia wylewam herbatę..Biegnę po ręcznik papierowy do
łazienki, ale tam okazuje się, ze Olek zrobił sobie z rolki z
ręcznikiem drapak...trochę mi się nudziło... i jak chcę
to mogę sobie pozbierać te małe kawałeczki do kupy, może się
przydadzą. Ogarniam bałagan i słyszę, dziwny dźwięk dochodzący
z pokoju na górze. Wbiegam i widzę moje piękne firanki smętnie
wiszące na jednej jedynej żabce. Nie pozostaje mi nic innego jak
wskoczyć na drabinę i zawiesić je z powrotem. Bajka się temu
przygląda...fajnie wyglądasz jak tak skaczesz,prawie jak kot...,
będzie miała co znowu obrywać. W kuchni coś spadło. Zbiegam na
dół, podłoga jest czarna, to ziemia z kwiatka, który zrzuciła
Coco...był taki brzydki...ostatniego jaki ocalał. Przy
zamiataniu pomaga mi cała piątka, teraz ziemia jest już wszędzie.
Olek położył się w niej i wytarzał...wiedziałem, że się z
nami pobawisz.... Łapię gada i wyczesuję szczotką grudki
ziemi, kot rozkłada się na plecach z rozkoszą i mruczy, serce mi
się roztapia....kochaj mnie kochaj...Z bezsilnością siadam
na kanapie i zrywam się jak oparzona...nie zdążyłam do
kuwety...znowu Bajka nasikała
na łóżko. Próbuję ogarnąć bałagan, w przedpokoju wpadają na
mnie Coco, Bajka i Olek...przecież musimy mieć trochę
ruchu... Dzień dobiega końca.
O tej porze, po kolacji koty mają czas na okazywanie mi swojej
czułości. Kiedy siadam do komputera Oli natychmiast zajmuje miejsce
obok mnie i wystawia brzuszek do głaskania...zobacz jakie
mam tu mięciutkie futerko...Przenoszę
się do pokoju, chcę pooglądać telewizję, kładę się i
przykrywam kocem. Coco tylko czeka na ten moment...też mi
jest zimno wpuść mnie pod spód...Buba
nie lubi spać po nakryciem, ale za to uwielbia spać na mnie...nie
ruszaj się muszę sobie znaleźć dogodną pozycję do spania...Leżę
więc bez ruchu żeby nie przeszkadzać moim koteczkom, powoli
drętwieją mi nogi, potem czuję mrowienie w ręce, to najwyższa
pora aby wstać i pójść już spać. Idę do łóżka, a tam już
czeka na mnie Bajka i Mania....no ściel łóżko bo
jesteśmy zmęczone...Kładę
się spać. Koło północy budzi mnie odgłos bieganiny po
domu...przecież jesteśmy zwierzętami nocnymi....
Nakrywam głowę poduszką,
zasypiam....i już dzwoni budzik. Kolejny dzień z kotami się
zaczyna. Jak ja to kocham :).
I ja to kocham, ale pod warunkiem, że są zdrowe. Kiedy chorują, bądź giną to mnie nie chce się żyć...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za ten pesymizm.
Świetny tekścik, Aniu, dobrze, że go wygrzebałaś z czeluści komputera :)
Gosiu....rozumiem Cię...bardzo chciałabym aby wszystko u Ciebie skończyło się dobrze i to jak najszybciej...
UsuńGenialne! Świetnie opisałaś dzień z kotami. U nas jeden kot, a zamętu czasem sieje za pięć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
No to teraz jak już jest u mnie szósty (największy rozrabiaka!) to już nie wiadomo, w którą stronę patrzeć!
UsuńAniu wspaniale to opisałas i kazdy mógłby sie podpisac podmieniając bohaterów :-) :-)
OdpowiedzUsuńPowinnac pisac częściej, masz do tego dar .... nie kazdy umie tak opisac swój kocio-ludzki świat jak by chciał.
Zawsze mi sie cudooownie czyta u Ciebie :-) :-) :-)
Napisz co u koteczków .... jak maluchy (juz nie maluchy - zapewne) ....
Pozdrawiamy
Zaraz przygotuję nowy post! :)
UsuńOd samego czytania się w głowie kręci:)
OdpowiedzUsuń