środa, marca 12, 2014

Kocia miłośc

Wiele osób, szczególnie tych, które niewiele mają z kotami do czynienia, oczernia koty twierdząc, że jest on zwierzęciem, które nie przywiązuje się do człowieka a np. do miejsca. Nic bardziej mylnego. Co prawda o kociej miłości i przywiązaniu często przekonac się można niestety w przykrych okolicznościach ale tylko dlatego, że kot, gdy jest wszystko dobrze, nie zawraca sobie głowy ciągłym upewnianiem swojego człowieka o jego uczuciach. My zresztą w codziennym zabieganiu często też zapominamy o okazywaniu naszym kotom ogromu uczuc jakim ich darzymy. Pierwszy raz o takim przywiązaniu i niesamowitej więzi przekonałam się kiedy oddałam Coco o czym pisałam TUTAJ . Obecnie przekonuję się o ogromnej więzi z Oleczkiem. Niestety okoliczności też nie są przyjemne, rzekła bym nawet bardzo dramatyczne. O tym co się działo i dzieje piszę na bieżąco na Miaukotkowym facebooku . Tutaj chciałam opisac aspekt emocjonalny. Oleczek jest u mnie niecałe dwa lata. Na co dzień nie jest bardzo przytulastym koteczkiem. Nawet czasem nazywam go "kotkiem autystycznym". Owszem lubi się pomiziac trochę, ale raczej rzadko przywita mnie w drzwiach kiedy wracam z pracy. Taki typowy kot. I oto jesteśmy rozdzieleni. Jego pobyt w szpitalu mnie kosztuje bardzo wiele. Jestem u niego w szpitalu trzy razy dziennie: przed pracą, po pracy i późnym wieczorem. Prawda jest taka, że gdyby nie moje wizyty Oluś zapewne by nie siusiał, nie jadł, a z całą pewnością nie dochodził do siebie po ciężkiej operacji. Cały personel kliniki, w tym pani doktor zajmująca się kocią behawiorystyką są w szoku jak bardzo zmienia się zachowanie Oleczka podczas moich wizyt. Jak widac, że on czeka aż ja przyjdę, jak się cieszy, że mnie widzi, jak bardzo potrzebuje kontaktu ze mną. Podczas wizyt tuli się, daje do głaskania brzuszek, turla się...to wszystko robi będąc w szpitalu! więc ewidentnie jego dobry nastrój wiąże się z moją osobą. Lepiej żeby nikt z Was nie musiał się przekonywac w takich okolicznościach o tym, że wasze koty was bardzo kochają, po prostu pamiętajcie, że tak jest.

17 komentarzy:

  1. Niesamowite...
    Trzeba by ło dopiero takich dramatycznych okoliczności, aby jego zachowanie się zmieniło...
    Zdrowia Oleczkowi życzymy całym Klubem !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za życzenia, wszystkie na wagę złota. Ja osobiście wolałabym żeby zachowanie Olusia zmieniło się pod wpływem innych, przyjemniejszych okoliczności, ale los nie wybiera...

      Usuń
  2. Olus musi byc zdrowy i będzie ;-) a to ,że koty jednak przywiązują sie do ludzi a nie do miejsc wiem po swoim przykładzie... trzymam nieustająco kciuki za synesia ryżawego musi musi być dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie biorę innej opcji pod uwagę, musi byc dobrze :) w końcu to jest moje rude szczęście :)

      Usuń
  3. Olusiowi szybkiego powrotu do zdrowia i do domu życzę, wzruszył mnie ten post

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę opornie ten powrót idzie, ale widac tak ma byc. Na razie cieszymy się powrotem na noc. W dzień niestety szpitalik :( .

      Usuń
  4. Popłakałam się :( Ja wiem że tak jest i koty nas kochają bardzo nie chodzi o mieszkanie. Gdy zostają w nim same tęsknią, czekają aż się wróci i wtedy są szczęśliwe gdy się pojawiamy. Myślałam że Oluś jest bardziej miziasty, ale to chyba jego choroba powodowała że jednak mniej. Wszystko teraz się zmieni, wierzę że Oluś przez ten nieszczęsny pobyt w szpitalu zmieni się troszkę na przylepkę. Życzę mu zdrowia z całego serca i cieszę się z tego że jest u Ciebie Aniu, a nie gdzieś indziej. Miał szczęście że taka opiekunka mu się trafiła :) Pozdrawiamy i zaciskamy kciuki i pazurki z Bejbi, Saymonem i Lilly <3 Buziaki dla Olusia przesyłam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Wiola, my też zawsze o waszej gromadce pamiętamy :)

      Usuń
  5. wiesz, że po powrocie Oluś będzie przez stado jak "nowy" traktowany? mojego 2 doby nie było, a po powrocie został ofuczany ostro przez kumpla (Ela)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje koty Olusia przyjęły jakby wyszedł tylko na chwilę. Byłam tym zaskoczona. Jedna Mania się go boi...ma jakieś niemiłe skojarzenia z zapachem.

      Usuń
  6. Kochana, strasznie wzruszający post! Ja też jestem przekonana, że koty bardzo się przywiązują do człowieka, po prostu mają taki charakter, że nie szaleją i nie skaczą jak psy. Ale kto ma i zna koty, wie, że te cudowne stworzenia są bardzo towarzyskie i potrzebują kontaktu. Dużo zdrowia dla Olusia!
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu :) my całą gromadką też pozdrawiamy i dziękujemy za życzenia dla Oleczka.

      Usuń
  7. Też się przekonałam o kociej miłości całkiem niedawno. Wyprowadziłam się z domu i wszystkie koty zostały u rodziców. Najgorzej moją wyprowadzkę znosi Witek. Jak przychodzę to od razu siada na moich kolanach i głośno mruczy, a jak wychodzę stoi pod drzwiami i głośno płacze. Gdyby wiedział, że tęsknię równo mocno.... Olusiowi zyczę dużo, dużo zdrówka! Mizianki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rozstania to bolesne przeżycie dla obu stron...mam nadzieję, że ta przeprowadzka to nie "na zawsze"?

      Usuń
  8. Aniu, dzień dobry, jestem tu pierwszy raz i na pewno będę wpadać :)
    poruszyłaś bardzo ważny temat.
    tak, koty mają ogromne serca. kochają, przywiązują się do swoich ludzi, nie do miejsc (jak większość uważa) i nie zapominają.
    i bardzo nas potrzebują w chorobie. sama nasza obecność sprawia, że szybciej wracają do zdrowia. opiekuję się kotami od ponad 30-tu lat i miałam przez ten czas wiele na to dowodów.
    serdecznie Cię pozdrawiam i trzymam kciuki za Olusia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie! będzie nam bardzo miło jeśli będziesz do nas zaglądac, a widząc Twój staż w opiece nad kotami zapewne podzielisz się z nami swoim doświadczeniem :) z czego chętnie skorzystam.

      Usuń
  9. Będziemy pamiętać... Zupełnie nie wiem jednak o co chodzi... Zaraz przeczytam post wyżej.... Nie mam konta na FB.

    OdpowiedzUsuń