wtorek, września 03, 2013

maluchy-dzień trzeci, czwarty i piąty

Opieka nad takimi maluchami to wyzwanie, przekonałam się o tym. Pomimo tego, że bardzo się staram nie udało się uniknąć problemów. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. 
Niedziela. Może powinnam już rano zauważyć, że Urwisek zachowuje się inaczej, że jego apetyt jest mniejszy, że ma jakby mniej siły niż Pyśka, która przecież była mniejsza od niego. 
Bardzo trudno u takiego maleństwa wyłapać moment kiedy coś złego zaczyna się dziać

Uczulam więc wszystkich,którzy zajmują się takimi maleńtasami aby obserwować je z wielką czujnością. Pierwszy sygnał to chyba to, że u Pysi było widać postęp...

.... a Urwisek jakby się zatrzymał.

Pysia się rwała do jedzenia, chodzenia pomimo chwiejnych łapek.

Reagowała na moją osobę.

Urwis nie był zainteresowany ćwiczeniem łapek.

W jego oczkach nie było widać ciekawości świata.
Ten moment zaniepokoił mnie na poważnie. Ewidentnie widać różnicę w zachowaniu Pysionki i Urwisa.
Kiedy przestał zupełnie przyjmować pokarm, a ja poczułam, że jego serduszko bije bardzo szybko pojechałam na dyżur do lekarza. Lekarz obejrzał malca. Ogólnie nie było nic do zarzucenia, śluzówki w porządku, dziąsełka różowe, żadnych pleśniawek w pysiu, brzuszek miękki, kotek siusia, kupkał. Niby wszystko w porządku ale gdy zmierzył mu temperaturę okazało się, że jest strasznie niska :( 35,3 stopnia. Nie było wiadomo dlaczego tak spadła, waga Urwisa w momencie badania 180g i takie wychłodzenie dla tak maleńkiego organizmu jest niestety śmiertelne. Na szczęście dla nas nie było za późno. Urwis dostał kroplówkę (3ml glukoza i jakieś wzmacniacze). Lekarz nakazał karmić go na siłę i ogrzewać. Aby uzupełnić witaminy i mikroelementy do mleka nakazał dodawać ugotowane żółtko. 
Po kroplówce i nakarmieniu Urwis zasnął. Całą noc czuwałam aby było mu cieplutko i sprawdzałam czy oddycha. Doczekaliśmy szczęśliwie rana :) Kolejny dzień okazał się przełomowy. Z godziny na godzinę było widać poprawę. Oba koty zabrałam ze sobą do pracy aby móc je karmić w ciągu dnia i pilnować by wszystko było w porządku. Po południu byliśmy u lekarza i wielka była moja radość bo temperatura Urwiska urosła do 38 stopni. Oczywiście dostał jeszcze raz kroplówkę, ale tego dnia też już jadł więcej. Jedzenie przy pomocy strzykawki spodobało mu się bardzo i nie widzę już szans na powrót do smoczka. Pysia w ciągu tego dnia przerosła Urwisa i przekroczyła wagę 200g, ale nie ma się co dziwić kiedy patrzy się jak ciągnie z butli KLIK
Na zdjęciach widać od razu różnicę w wyglądzie Urwiska, szeroko otwarte oczka, reakcję na otaczający świat.







Dziś jest już pełnia szczęścia. Urwisek zaczął przybierać na wadze, po troszku i waży 195g, ale ważne, że waga rośnie. Pysia za to rośnie jak na drożdżach i waży już 218g. Urwis zaczyna gonić siostrę. 
Drugie śniadanie zjedzone.

Zabezpieczenie transportera przed wkładaniem główki w kratkę.

Pobawimy się trochę?

Rozkoszniaczek

Pysionka po śniadanku.

Czas na zabawę

Bawię się łapkami

Stroję minki

Ssę paluszki

  

10 komentarzy:

  1. Zażegnałaś kryzys Urwiska,jak dobrze,ze już jest wszystko ok!

    OdpowiedzUsuń
  2. trzymam kciuki za kociaki. eva.s.

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko co za słodkie maleństwa :-)))
    Maluchy niestety łatwo chorują i łatwo odchodzą.
    Masz rację , trzeba uważnie obserwować co się z nimi dzieje...

    OdpowiedzUsuń
  4. rety jak ja cię podziwiam! porwałaś się na bardzo trudne zadanie. jednak widzę, że dobrze ci idzie, masz wsparcie. życzę dzieciaczkom żeby rosły w zdrowiu i już nie niepokoiły mamusi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za te relacje. Dużo się uczę. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. jak dobrze że wszystko dobrze się skończyło... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie maleństwa, takie kruche i kochane! Masz wielkie serce, aż się wzruszyłam jak patrzyłam na filmik jak maluszki piją :)
    niech maluszki rosną zdrowe i silne!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uff, ale nastraszyłaś.
    Super, że masz możliwość zabierania do pracy, bo z tym różnie.
    Dobra, widać, z Ciebie opiekunka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluje odwagi zajęcia się takimi maluchami, cudne są :) I trzymam kciuki za Urwisa, Pysię i Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne rozkoszniaczki :) To cudownie, że wszystko się dobrze skończyło :)

    OdpowiedzUsuń