Noc minęła nam nadzwyczaj spokojnie i całe szczęście bo głowa bolała mnie straszliwie i naprawdę przydało mi się kilka godzin snu. Poranek był spokojny.
Kotki budziły się powolutku leniwie rozprostowując łapki.
Powolutku z pojemnika, który był kojcem zaczęły wyglądać małe główki.
Okazało się, że pojemnik jest niestety za niski i koteczki z łatwością z niego wypełzają.
Bardzo mnie ten fakt zaniepokoił...co by było gdyby wyszły a ja bym tego nie zauważyła??!
Maleńka kicia, która na razie otrzymała imię Pysia (a może na zawsze?) jest strasznym śpiochem. Obudzona ciągle ziewa i się przeciąga.
Koteczek ze względu na swe łobuzerskie spojrzenie otrzymał imię Urwis.
Najsłodsze, śpiące maluchy.
Opieka nad takimi maleństwami to jest wyzwanie. Okazuje się, że moja wiedza na temat kocich dzieci jest mocno ograniczona. Całe szczęście otaczają mnie wspaniali ludzie służący radami i informacjami niezbędnymi do opieki nad maluszkami. Wczoraj kociaki nie chciały jeść, ja panikowałam, rozpaczałam, prawie wpadłam w histerię. Kasia z fundacji doradziła mi abym dała na wstrzymanie, wyluzowała i zaczekała aż same się upomną. Podziałało! Dziś już jedzą co jakieś trzy godziny po trochu. Wczoraj jadły co 4,5-5 godzin, dużo więcej, ale za to Urwis zwracał.
Masowanie brzuszków po każdym jedzeniu jest obowiązkowe tak jak masowanie okolic cewki i odbytu. W ten sposób dostajemy siuśki i koopalki. Dowiedziałam się, ze kiedy siuśki mają żółty kolor to znaczy, że kotek jest odwodniony. Kolor siuśków powinien być jaśniutki. Wczoraj siuśki były jednak żółte, dziś to widzę bo dziś były prawie bez koloru.
Mycie futerek. Do mycia kociątek używałam wacików namoczonych w ciepłej wodzie. Niestety mycie musiało być delikatne żeby nie zmoczyć futerek i nie dawało efektu. Dużo pozostawało pozlepianych kłaczków. Dziś wspaniała pani Ewa z hodowli, z której pochodzi Oli uświadomiła mnie jak powinnam myć maluszki. Należy do tego użyć gąbki-zmywaczka kuchennego, takiego z szorstką jedną stroną. Taki zmywaczek dzielimy na trzy i redukujemy o połowę drapiącą stronę. Do mycia używamy ciepłej wody z kropelką szamponu do mycia kotów (który kupię dopiero w poniedziałek). Szorstką stroną myjemy od główki przez grzbiecik, potem boczki, a miękką stroną brzuszek, który masujemy i najczęściej koteczki się od razu załatwiają. Myjemy dupki i szybciutko do ciepełka. Dziękuję Ci Ewuniu za te informacje, nareszcie moje maluszki będą czyste :).
W tym całym zabieganiu nie mogę zapomnieć, że mam pięć dorosłych kotów, które teraz wymagają podwójnej ilości zainteresowania bo są mocno rozdrażnione obecnością "obcych". Dziś jest i tak ciut lepiej, chyba maluchy przesiąkają domowym zapachem. Wczoraj żaden kot ze mną nie spał z tych nerwów. Dziś Oli i Coco przyczłapali do łóżka.
Bajka wybrała balkon.
Buba co mnie zaskoczyła mocno się na mnie obraziła.
Niuniuś jest smutny, że pańcia ma inne kotki.
Na Coco muszę uważać, warczy na maluchy.
Mania jest tak wkurzona, że nawet zdjęcia nie dała sobie zrobić.
Musiałam dziś wyjść na makijaż. Wiadomo, nie mogłam zabrać kociaków ze sobą. Bałam się zostawić pojemnik na podłodze żeby nie wypełzły z niego i nie zmarzły. Wpadłam na pomysł, że wyścielę wannę kocami (wanna akrylowa więc nie zimna), wstawię pojemnik i zamknę kabinę. Kotki spały. Po drodze kupiłam nowe, wysokie pudełko. Pudło jest duże, ale one przecież urosną i zaczną chodzić po kojcu.
Kiedy wróciłam oba maluchy pełzały po wannie drąc się wniebogłosy. Były mocno zdenerwowane, ale jak tylko mnie zobaczyły od razu się uspokoiły. Oczywiście zaraz było przytulanko, mizianko, tulonko :). One tak cudnie mruczą na mój widok, chyba myślą, że jestem ich mamą...:)
Pysiunia wyciągnięta
Pysiunia i Urwis
Śpiąca słodko Pyśka
wielkie pudło i moje maluszki
Pysia po karmieniu i toalecie
Maleńka się wdzięczy
Bawi się łapkami
Mruczy
I prawie zasypia