W pierwszej chwili pieski nas obszczekały, Grisio się nastroszył, zafuczył i zapluł, ale potem udało nam się zgrac całe towarzystwo.
Cały dzień praktycznie Grisiula spędził na łonie natury. Piersze zetknięcie z trawą i ziemią, z wiatrem i przestrzenią, z muchami i motylkami, z kwiatami i drzewami. Właśnie te ostatnie najbardziej zafrapowały koteczka...niestety nie nauczył się na nie wdrapywac. Odkrył za to smak trawy, że w balii jest woda, ukryty budo-zamek i wiele innych rzeczy. A teraz śpi bez przytomności i tylko brakuje żeby chrapał :)
Tyle nowości na raz
Próbowałam pokazac Grisiowi jak wejśc na drzewo
Spotkanie z Ziutą
Próba wejścia
Tam coś się rusza!
Tajemniczy zamek ukryty w żywopłocie.
Może na brzozę uda się wejśc
A tak kotek wyglądał podczas powrotu do domu :)