wtorek, grudnia 24, 2013

Miaukotki świątecznie i nie tylko

Przede wszystkim moi kochani ja i moje kociambery życzymy Wam kolorowych, zdrowych, radosnych i obfitych w cuda Świat Bożego Narodzenia :)
U nas już posprzątane (dopóki znowu Griszka coś nie zmaluje), jedzonko naszykowane. Można się teraz zrelaksować przed Wigilią.
Griszeczek to jest mały agencior. Powieszone firanki, trzeba je zdjąć. Sprzątnięte kuwetki, trzeba wywalić żwirek. Rozłożona choinka, trzeba się na nią wdrapać... nie umiem się jednak na niego gniewać. 


Mały kociaczek narobił zamieszania wśród moich kotów. Wytrącił je z letargu, zamieszał w ich ustabilizowanym życiu. Nie tylko z Olusiem się bawi. Buba dostała dzięki niemu speeda. Coco też dostaje napadów wariacji. Jednak w walkach niezastąpiona okazała się Bajka być może dlatego, że wagowo pasują do siebie z Grisiem.
Oluś ma ciągle problemy ze zdrowiem. To znaczy już teraz pozostaje nam wybranie serii antybiotyków do końca i miejmy nadzieję, że to będzie już koniec chorowania.











sobota, grudnia 07, 2013

pożegnanie z maluchami, choroba Olusia, dobre zakończenie :)

No i maluszeczki pojechały do swoich domków...zleciało jak z bicza trzasł. Joszeczek, od niedzieli jest w swoim domku, w którym otrzymał dostojne imię Wiktor. Jego Duża jest nim oczarowana, kotek jest grzeczny i łagodny, zupełnie niekłopotliwy przytulaczek. Nie płakał ani razu, od razu przystosował się do nowych warunków.
We środę jednocześnie pojechali do Warszawy Photosek i Totuś. Photos trafił do domku z niewiele od niego starszym rudym kotkiem Kitkatem. Na początku trochę prychały na siebie, ale już jest lepiej. Photosek zmienił imię na Nexus. Jego Duzi stwierdzili, że ten kot to aniołek...:).
Od Totusia niestety nie mam jednak wieści :(.
A w miaukotkowie.....
Od kilku dni zauważyłam u Oleczka jakiś smuteczek, chodził osowiały, miał taki "tępy" wzrok, zawieszał się. Myślałam, że może tęskni za maluchami, choć przecież Griszka został w domu. We czwartek Oluś zaczął zupełnie unikać towarzystwa, uciekał w takie miejsca gdzie nikt mu nie przeszkadza. Depresja....tak pomyślałam. Zaczęłam czytać, ale nie pasowało mi to, że jadł, ogonek zadarty do góry gdy chodził. Kiedy w piątek nie chciał się nawet bawić i zauważyłam, że się ślini poleciałam z nim do lekarza. Diagnoza: zapalenie krtani i górnych dróg oddechowych. Dopiero do mnie dotarło, że Oli całkiem zamilkł. Nie wydawał tych swoich charakterystycznych ćwierkań i biadoleń, nawet nie mruczał. A zawsze wydawało mi się, że tak dobrze znam moje koty :(. Przeoczyłam pewne objawy. Na szczęście Olinek dostał lek przeciwzapalny i antybiotyk i już po powrocie od weta było widać poprawę, a kiedy rano usłyszałam po przebudzeniu jego biadolenie to była to dla mnie najpiękniejsza muzyka :). Od rana też Oli szaleje z Griszką. Ich najlepsza zabawa to oczywiście walka. Nierówna bo nierówna, ale tłuką się ile wlezie. Mały drze się jak opętany jak go Oli dusi i gryzie, ale nie ucieka od niego, wręcz przeciwnie, sam go zaczepia. Fajnie tak na nich patrzeć. Oczywiście potrzebowałam wsparcia bardziej doświadczonych cioć kocich bo jak słyszałam te wrzaski to myślałam, że Oli morduje Griszkę. Cioteczki mnie ustawiły do pionu, że tak ma być, mam się nie wtrącać, to są sprawy między kotami :)
Griszeczka walczy z myszką

Mania daje klapsa Griszce

Zauważyliście, że kiedy kot atakuje to zamyka oczy? To chyba obrona przed przypadkowym uszkodzeniem oka...

Oluś i Griszka podczas zabawy (grzecznej)

Tak wyglądał Oli...takie "tępe" spojrzenie dawało mi do myślenia....

Sama słodycz

Coco zapatrzona w płatki śniegu

Od rana zapasy w tuneliku

Groźna mina Griszki miała odstraszyć Manię

I tak się chłopaki tłuką, zobaczcie na uszy, ja myślałam, że to na poważnie.

Z drugiej strony ktoś musi Griszkę nauczyć jak się bić po kociemu :)

Widać dość mu się to podoba.

I tak się gryzły cały poranek.

Gdyby coś było nie tak to przecież by Gricha uciekł.

Buba oddaje się najulubieńszemu zajęciu.

Coco zresztą też :)