Zaklęta w swym pokoiku księżniczka Bajka uległa bezbrzeżnemu poczuciu osamotnienia, jej kocie serduszko pękało z tęsknoty za przyjaciółką, która nie chciała spędzać z nią czasu w samotni. Moje starania aby nauczyć Bajkę chodzić po półkach na balkonie przyniosły tylko taki skutek, że nauczyła się chodzić po poręczy. Dla mnie to wciąż było za mało, zapewne jednak to był jej pierwszy krok ku wolności...Póki co jednak sfrustrowana Bajka sikała gdzie popadło, cały pokój śmierdział moczem. Wstając rano i biorąc czyste ubrania często przekonywałam się, że mam je zasikane. Bajka wchodziła do pudełek z moimi ubraniami (nie posiadam półek na ubrania, ani szafy) i sikała w ciuchy. Kolejnym jej ulubionym miejscem sikania stało się moje łóżko...nie miałam już na czym spać, ani czym się przykrywać, nie nadążałam z praniem, a ona sikała mi na materac....ja wtedy nie byłam świadoma, że ona wie co robi. Kiedy kolejny raz przyszłam do domu i zastałam zasikany materac musiałam znowu zdjąć pokrowiec do prania, ze złością rzuciłam go na schody....i zdębiałam. Bajka spróbowała po nim zejść. Przeżyłam olśnienie! Przecież ona się boi stopni a nie wysokości. Nie trzeba mi było dużo, już następnego dnia pojechałam do sklepu i kupiłam dywanik, który zamontowałam na schodach, przy ścianie. Rozpoczęłam też intensywne zachęcanie do tego aby Bajka zeszła po dywaniku (niestety nie czerwonym). Ponieważ poduszka moja i tak już została przeznaczona na śmietnik to póki co leżała tak w połowie schodów na tym dywaniku żeby Bajka mogła swój (swoich szczochów) zapach czuć też na schodach.
Był 29 maja 2012 godzina 4.38 rano....obudziły mnie dziwne dźwięki dochodzące ze schodów, coś jakby skrobanie, drapanie, dźwięki owe były mi zupełnie obce. Podniosłam głowę, rozejrzałam się po pokoju, w moich nogach (jak zwykle)zwinięta w kłębek i pogrążona w głębokim śnie Coco, obok mnie leży Mania, Buba już nie spała i siedziała przy schodach. Położyłam głowę, dźwięki się powtórzyły a ja zerwałam się jak polana ukropem, z obłędem w oczach bo w pokoju przecież nie było .....BAJKI!!!!!!!! Nie wiem jak ja to zrobiłam, że dorwałam aparat, ale relację z całej tej akcji możecie obejrzeć poniżej. Moje emocje sięgały czerwonej kreski, z tej całej radości, nie bacząc na wczesną porę zadzwoniłam do Eli (dzięki za wyrozumiałość) żeby podzielić się z nią radosną nowiną. Tak to po dziewięciu miesiącach mieszkania na górze Bajka zeszła na dół :D..zeszła i weszła na górę i znowu zeszła i widać było jak się rozkoszuje tym, że może to robić. Samą przyjemnością było patrzenie na jej radość, na to jak rozpoznaje teren na dole. Niby znała przecież pomieszczenia, ale tym razem nie przemykała w strachu, tym razem było widać jak zwiedza wszystko z taką rezerwą pełną ciekawości.
Dziś Bajka nie tylko chodzi, ale biega i gania się po schodach. Zielony dywanik został i służy jako drapak (hahaha!), mam do niego wielki sentyment i pomimo, że jest wątpliwą ozdobą to przypomina mi tą radosną chwilę. Kilka miesięcy później spełnił też rolę asekuracyjną dla Olusia.
Myślę, że nie będzie przesady w tym jak powiem, że ten dzień 29 maj 2012 był dla Bajki przełomowym....
Tak samotnie, acz radośnie bawiła się królewna w swej wieży.
Widok, który sprawiał mi niesamowitą przyjemność, kiedy się tak turlała widać było, że robi to z rozkoszą.
Przynajmniej nauczyła się chodzić po poręczy.
Mój osikany pokrowiec na materac okazał się przepustką do wolności Bajki.
Tu nie chodziło o lęk wysokości, tylko o same schody.
Pochylnia z dywaniku, dla ułatwienia podjęcia decyzji.
Zabawami próbowałam zachęcić Bajkę do zejścia.
To były pierwsze próby.
Dziwne hałasy obudziły mnie o 4.38 ...w pokoju nie było Bajki.... bo Bajka była na schodach.
Tu widać poduszkę, która pachniała Bajką...może to ona sprawiła, że Bajka się zdecydowała na ten krok?
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie w moją stronę...
...i już była na dole...
...a potem weszła na górę...
...zwiedzanie mieszkania, takiej ciekawości nie widziałam u niej nigdy.
Zachowywała się jakby była tu pierwszy raz.
Teraz nie było już przeszkód nie do pokonania.
A najważniejsze, że znów mogła być blisko Mani.