czwartek, sierpnia 30, 2012

najmilsze chwile poranne

pomimo czwartego dnia migreny musiałam dziś pójść do pracy, a nie było mi łatwo...uwierzcie, tym bardziej, że koty od samego rana robiły wszystko by skupić na sobie moją uwagę i zatrzymać mnie w domu...one tak lubią jak ja z nimi jestem cały dzień
Oli na ten przykład taplał się cudownie w wannie...on jest kotem, który się wody nie boi...i dzięki niebiosom za to bo wiecznie się obsikuje i muszę mu ciągle myć dupinę bo śmierdziałby jak szambiarka


poranne harce malucha też były jak najlepszy film, nie do opowiedzenia i człowiek chciałby oglądać wiecznie


rano też towarzystwo zrobiło mi niespodziankę spędzając wspólnie czas na parapecie i śledząc poczynania muchy, która z góry skazana była na śmierć



za tym oknem, na którym koty śledzą muchę od jakiegoś czasu rozpiął sieć ooooooooogromny pająk, nie wiem skąd się to bydle tam wzięło, ale mając siatkę w oknie nie bałam się go...jakie było moje zdziwienie gdy dwa dni temu rozwijając roletę ujrzałam owego potwora !!!????...oczywiście zatłukłam gada z obrzydzeniem (oszczędzę szczegółów...bleee) był naprawdę wielki...gdyby ugryzł kota....nawet wolę nie myśleć, dobrze że spał w rolecie i zaczekał na mnie....
muszę wam jeszcze pokazać cudne zdjęcia Olusia



przyznacie, że jest wyjątkowo przystojny :)
i niespodzianka dla wyjątkowej czytelniczki Buba wyjątkowo cudnej urody
"no to co z tym zaproszeniem na masaż szorstkim języczkiem?"




środa, sierpnia 29, 2012

życie jak w kalejdoskopie

w domu niby spokój, sennie, a jednak ciągle zachodzą jakieś zmiany...np.w zachowaniu Bajki i Coco, no bo kto by pomyślał, że się Bajka wtuli w białego diabła??

zazwyczaj Bajka pyta "Maniu czy mogę się trochę do ciebie poprzytulać?"


na co Mania w swej łaskawości przystaje i ten widok nie jest mi obcy

taka konfiguracja również ostatnio się dosyć często zdarza: Coco, Bajka i Mania w swoim telewizorku


również ostatnio dochodzi do coraz bliższych spotkań Oluś-Mania

i obywa się nawet bez łapoczynów choć gardłowe pomruki jeszcze słychać


niestety na linii Coco-Mania wciąż iskrzy

Coco wciąż prowokuje Manię i choć ta syczy i warczy to przecież Coco jest głucha na takie argumenty

więc nic sobie z tego nie robi

dopiero starcie łapa w łapę, pazur w pazur załatwia sprawę

tymczasem z Olusiem Coco wciąż żyje dobrze

ale największą miłością do malca pała jednak Buba

nareszcie znalazła wdzięczny obiekt do lizania

jako, że Buba ma strasznie ostry język to ja się na to nie piszę

jak widać Olusiowi jak najbardziej się to podoba

sam się dopomina o jeszcze

i wcale nie ma dosyć

i tak rośnie nasz księciunio

jak pączek w maśle



sobota, sierpnia 25, 2012

rocznica Bajki i Mani czyli jak się zmienia kocie życie

26.08.2011 to dzień kiedy adoptowałam Manię i Bajkę, rok temu przywiozłam do domu dwie kotki...dwie bo Bajka nie mogła być rozdzielona z Manią ... przebywały od marca w domu tymczasowym po tym jak zostały odebrane z pseudohodowli, w której żyły w klatkach...życie takie odcisnęło niestety na nich swoje piętno i pomimo, że dom tymczasowy dał im bardzo dużo ciepła i cierpliwości to niestety Bajka wciąż była kotem, który w dzień nie wychodzi zza mebli a w nocy przemyka pod ścianą szorując brzuszkiem po podłodze, Mania była w lepszej kondycji i dlatego też była już po sterylizacji
obie kotki zamieszkały u mnie w łazience...właściwie Bajka to zamieszkała w pralce, ze dwa tygodnie nie miałam jak zrobić prania bo wciąż siedziała w bębnie

z Manią było trochę lepiej..poruszała się po całym mieszkaniu, nie czuła strachu ani przed Bubą ani przed Coco, poznawała nas, była ciekawska

z czasem i Bajka wyszła z pralki, ale nadal bała się większej przestrzeni...dla niej świat poza małym skraweczkiem (jak kiedyś w klatce) był wciąż przerażający

Mania była coraz bardziej odważna, ale ciągle chodziła..nie zatrzymywała się nawet na chwilę, tak jakby nadrabiała zaległości, martwiło mnie trochę to, że nie zatrzymywała się nawet na głaskanie, jeśli się chciało ją pomiziać to trzeba było za nią cały czas chodzić

Bajce zdarzyło się wyjść z łazienki ale wpadła w taką panikę, że chcąc zejść z góry nie zeszła po drabinie tylko skoczyła i rozbiła sobie brodę
a potem jak weszła na górę tak została tam na całe dziewięć miesięcy...zamieszkała na pięterku traktując ten pokój jak swoje terytorium, którego musiała ciągle bronić...była zestresowana, na zmianę apatyczna i agresywna

nie dawała się do siebie zbliżyć, pogłaskać...ba! nawet nakarmić, martwiło mnie to bo nie mogłam o nią należycie zadbać...na szczęście przyjaciółka pomogła mi się skontaktować z behawiorystką, która wiele rzeczy mi wyjaśniła



























prawdopodobnie Bajka miała permanentną rujkę i pierwsze co miałam zrobić to pomimo jej kondycji psychicznej poddać ją zabiegowi sterylizacji..tak też zrobiłam i muszę powiedzieć, że zniosła zabieg bardzo dobrze, o ironio znowu zamieszkała w łazience, tym razem ze względów bezpieczeństwa ale już po pięciu dniach po zabiegu mogła wrócić na pięterko 


sterylizacja faktycznie sprawiła, że powoli...powoli zaczęła się Bajka wyciszać...Mania w tym czasie już zdążyła stać się kotem spokojnym, zrównoważonym, jedynie głośne hałasy tylko powodowały u niej panikę, ale nawet do gości Mania wychodziła z zaufaniem
obie kotki coraz częściej się beztrosko bawiły
Mania urosła...choć jej wiek w dniu przyjścia do mnie określano na dwa lata więc była dorosłą kotką


a Bajka pomimo, że wciąż nie dawała się głaskać to jednak widać było, że czyni postępy w obdarzaniu ludzi zaufaniem


w maju Bajka pokonała swój największy lęk....zeszła po schodach i zaczęła się poruszać po całym mieszkaniu...myślę, że dziś obie kotki są szczęśliwe i wierzę, że kiedyś Bajka pozwoli mi abym ją pogłaskała

Mania kiedyś i obecnie

Bajka kiedyś i obecnie